piątek, 14 listopada 2014

SIEDZE I PIERDZE W STOLEK!!;P

NO A JAK ....jak mozna inaczej,przeciez przy 3 dzieci to wszystko samo sie zrobi.
Samo sie umyje,samo nakarmi,samo opierze...a ja SIEDZE I PIERDZE W STOLEK!
Szukajac pracy,ja matka 2 miesiecznego bobasa i rocznej (nadpobudliwej)corci..(6latek sie nie liczy,bo samowystarczalny) dostalam sie do pewnego studia reklamowego.Pan mowi,prosze w pn na 16ta przyjechac.To nic ,ze to godziny szczytu,ze musze jechac metrem i kolejka.ze pewnie nie bedzie mial kto dziecka ze szkoly odebrac..to nic..ze znow nie dotre.
Trudno,twarza reklamowa nie bede ,bo nawet nie mam tych 2 godzin by na spotkanie dotrwac.


Przeciez matka to nic nie robi.
Fajnie ,bo sobie w domu siedzi..a ze dzieci nie pozwalaja nawet na 5m w WC wysiedziec to przeciez nie jest problem,bo mozna z dziecmi.
Jedno wstaje o 5tej rano,drugie o 6 tej..lecisz do zkoly z wozkiem,nosidelkiem i jeden naszczescie idzie sam.Wracasz jedno placze,drugie glodne..i ..pada deszcz!
Przeciez nie narzekam,opisuje rzeczywistosc,kiedy 5 kawa ci wystygla..kiedy zjedzenie kanapki polykasz bo juz cos wyje,juz ktores SIE NUDZI.
Mycie sie?!Jak w wojsku,wskakujesz pod prysznic pokonujac przeszkode barier,wlewasz na siebie co pod reka,zmywasz i wyskakujesz,bo twoja madra corcia wspiela sie na schody i czeka pod DRZWIAMI,a synus na dole zorjentowal sie ze siedzi sam no i rozpacz wielka!
#
Wiec kochani,SIEDZE I PIERDZE W STOLEK!



p.s. a podusia sama sie uszyla.

3 komentarze:

  1. Jestem pełna podziwu ! ;) ja Przy jednej córci nie mam chwili aby siąść na dupie. A co dopiero Ty przy trójce takich urwisków kochanych ;) Ale pomimo tego wszystkiego jesteśmy cholernie szczęśliwie, bo dziecko to największy Skarb dla matki :)
    Zapraszam do śledzenia mojego bloga www.aktywna-mama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz to jest tak, ze jak ktoś nigdy nie siedział non stop w domu z małym dzieckiem to nie ma pojęcia jak to jest i wydaje sie wszystkim ze to sa wakacje a wlasnie guzik prawda bo to jest ciężka praca od ktorej nie ma urlopów ani weekendów na złapanie oddechu :) musimy zapieprzac cały czas i najgorzej ze wlasnie potem nikt tego nie doceni :) pozdrawiam, bede zaglądać na bloga :*

    OdpowiedzUsuń